Rok 2018. Fotografia wciąż zajmuje mi dużą część wolego czasu. Jak zwykle zimą pracuję w studio a latem w plenerze.
Ania, 2018-12-08, fotografia w studio
Kolejna sesja z Anią, wygląda na to, że dobrze nam się pracuje.
W trakcie poprzedniego spotkania Ania wspomniała o sesji w mleku. W wannie wypełnionej mlekiem.
Z doświadczenia wiem, że równanie na sesję w mleku wygląda tak:
piękna_kobieta + wanna_z_mlekiem + kwiaty = piękne zdjęcia
Bez kwiatów chyba się nie da, przynajmniej ja nie umiem.
Dobrze. Ania przyjeżdża pociągiem, odbieram ją ze stacji, jedziemy po kwiaty. Wybieramy ciemne róże i nieco jaśniejsze goździki. Mleko kupiłem wcześniej. Wbrew temu, co piszą niektórzy nie trzeba go wcale tak dużo. Ja do mojej wanny wlewam wodę i trzy litry mleka.
Wychodzę z łazienki, Ania zakłada białą halkę, zanurza się w mleku i woła, że jest gotowa pozować. Wchodzę, patrzę i już wiem, że będzie cudownie.
To nasza pierwsza stylizacja. Halka marszczy się cudownie na opalonej skórze, lampy współpracują, wchodzę na drabinę i robię zdjęcia. Dobrze, że już się trochę znamy, Ania jest cudownie zrelaksowana, to klucz do dobrych zdjęć.
Więc je robimy!
Ania, 2018-11-30, fotografia w studio
Upływają zaledwie dwa dni i znów mam sesję z Anią.
Ania pisze, że znów chce się spotkać u mnie w studio. Po doświadczeniach z pierwszej sesji nie mam żadnych wątpliwości. Aniu, przyjeżdżaj, kiedy tylko możesz. U mnie zawsze możesz pozować. Tylko mam nadzieję, że sprzęt będzie działał, problemy w trakcie ostatniej sesji trochę mnie zdołowały.
Spotkanie następuje bardzo szybko. Dziś trochę inne stylizacje.
Ania już trochę mnie zna, jest jeszcze bardziej odprężona niż za pierwszym razem. Znów robimy piękne zdjęcia. Po sesji mamy jeszcze trochę czasu na rozmowę i wstępne przejrzenie zdjęć. Lubię tak pracować.
Ciekawe co będzie następnym razem.
Już się nie mogę doczekać.
Ania, 2018-11-28, fotografia w studio
Sesja zapoznawcza w Anią.
Nawiązujemy kontakt przez MaxModels. Ten portal, na który wszyscy tak narzekają jednak do czegoś się jeszcze przydaje.
Szybko ustalamy, że chcemy się spotkać i zrobić fajne zdjęcia. Jak obie strony chcą tego samego, to wszelkie przeszkody same znikają.
Nie jest łatwo. Dziś jest jakiś zły dzień. Moje lampy odmawiają współpracy z aparatem. Ania też ma jakieś problemy transportowe w drodze do mnie. No ale trudności obiektywne nie są w stanie pokonać determinacji dwóch osób, żeby się spotkać i zrobić razem coś fajnego. Lampy zaczynają działać, Ania pojawia się w moim studio …
I już się cieszę. Przed moim obiektywem staje niezwykle pozytywna osoba. Piękna kobieta. Wulkan energii. Zniewalający uśmiech, któremu nie sposób się oprzeć. Burza blond włosów. Fitnessowa sylwetka. Doskonale przygotowana do sesji, kolorowe stylizacje.
I to najważniejsze – pozytywne nastawienie. To jest coś, co dla mnie jest najważniejsze w fotografii. Mowa ciała nie kłamie nigdy.
Dziękuje Anno za te cudowne chwile przed moim obiektywem. Mam nadzieję, że to dopiero początek naszej współpracy.
Przez pewien czas było już zimno i deszczowo.
Myślałem, że to koniec cudnej jesieni. Że trzeba będzie się przenieść ze zdjęciami do studio. Ale piękna pogoda wróciła.
Znów spotykam się z Kornelią.
Idziemy w miejsce, gdzie w zeszłym roku widziałem jesienią piękne liście a w grudniu fotografowałem suszone winogrona na tle kolorowej ściany. To niedaleko, ale podjeżdżamy autem, buty Kornelii są strasznie niewygodne …
Liście są obłędnie kolorowe. Aż się dziwię jak aparat daje radę zarejestrować tę paletę barw.
Kornelia jak zwykle pozuje z wielkim zaangażowaniem. I tak powstają te kolorowe obrazy.
Ciekawe, czy to już koniec tej pogody? A może tak będzie do grudnia?
Dopiero wróciliśmy z gorących wakacji na Fuertaventura.
Pisze do mnie Kornelia. Chce sesję jesienną. Kornelii się nie odmawia. Nigdy.
No rzeczywiście. W Warszawie jest piękna polska złota jesień. Oczywiście spotykamy się w parku, gdzie jest mnóstwo kolorów.
Kornelia oczywiście zna doskonale te kolory i perfekcyjnie dobiera do nich stylizację. Jestem pod wrażeniem jej wyczucia barw.
Odnoszę wrażenie, że porozumiewamy się już pozazmysłowo. W końcu znamy się już długo i sam już nie wiem – czy mieliśmy więcej sesji foto, czy spotkań z rozmowami o wszystkim.
Czasem się zastanawiam, kim dla mnie jesteś Kornelio?
Marzka, 2018-10-07, Fuertaventura
To nasz ostatni wieczór na Fuertaventura.
Postanawiamy trochę zaszaleć. Po kolacji ruszamy na miasto.
Zabieramy aparat i szampański nastrój. Jesteśmy w Hiszpanii, więc nikomu nie przeszkadza to, jak Marzka pozuje. Ludzie, których spotykamy na mieście uśmiechają się do nas przyjaźnie.
Dwa tygodnie pobytu na gorącej wyspie robią swoje. Jesteśmy odprężeni, opaleni, żądni dalszych wrażeń. W takich okolicznościach powstają fajne zdjęcia. Moja własna modelka pozuje z właściwą sobie swobodą i entuzjazmem.
Pogoda oczywiście sprzyja. W końcu to Wyspy Kanaryjskie. No i słońce nisko, złota godzina. Fotografowanie w tych warunkach to sama przyjemność.
Marzka, 2018-10-03, Fuertaventura
Nasze wakacje, Fuertaventura
Jedziemy na całodniową wycieczkę, na południe wyspy. Szutrowe drogi, samochody terenowe. Zwiedzamy odludne, bardzo piękne miejsca. W porze lunchu mamy przerwę na cudnej plaży.
Biegnąc w dół klifu zrzucamy z siebie ubrania. Woda jest cudownie chłodna. Nie mogę sobie wyobrazić lepszego relaksu. Cieszymy się plażą i oceanem. No i sobą nawzajem.
Po pływaniu robimy szybką sesję foto. Nie mamy zbyt wiele czasu, ale pracujemy bardzo sprawnie. Mamy kilka fajnych ujęć.
Na koniec próbujemy zrobić zdjęcia wodne, ale jedna duża fala wszystko psuje. Na szczęście aparat ocalał.
Czas się zbierać, dziś jeszcze trochę atrakcji przed nami.
Znów spotykam się z Kornelią.
Tak, ta piękna kobieta, która pozowała dla mnie zaledwie kilkanaście dni temu znów chce, żebym ją fotografował. Jestem szczęściarzem …
Tym razem spotykamy się w cudnym warszawskim parku Łazienki. Oczywiście celujemy w złotą godzinę. W parku jest mnóstwo ludzi, trochę nam przeszkadzają, ale my im też.
Jest późno, słońce nieubłaganie zmierza ku zachodowi. Nie ma czasu na przebieranki. Cała sesja odbywa się w jednej stylizacji. Ale Kornelia potrafi wyczarować z niej różne warianty.
Pracujemy tylko w okolicy Pałacu na Wodzie. Szybko robi się ciemno.
W końcu przerywamy zdjęcia i siadamy na ławce. Chwila rozmowy, tematy niefotograficzne. Potem w gęstniejącym mroku idziemy do samochodu zaparkowanego niedaleko za bramą. Oboje jesteśmy zmęczeni, ale zadowoleni. To była fajna sesja.
Dziękuję Kornelio, mam nadzieję, że wkrótce znów się spotkamy.
Znów sesja na dachu. Tym razem pozuje moja Kornelia.
Ośmielam się pisać “moja”, bo to modelka, z którą miałem najwięcej sesji.
Sesja całkowicie spontaniczna. Krótka wymiana wiadomości i w efekcie spotkanie i zdjęcia. Oczywiście spotykamy się na godzinę przed zachodem słońca, żeby zrobić użytek ze złotej godziny.
Zachodzące słońce cudownie oświetla Kornelię, jej brązową, opaloną skórę. No i tworzy piękne złote refleksy w warszawskich wieżowcach, których panoramę mamy jak na dłoni.
Pracujemy aż do końca, czyli do momentu gdy robi się po prostu za ciemno na zdjęcia.
Czas wracać do domu.
Dziękuję Kornelio.
Niedziela, drugi dzień zdjęciowy.
Dziś tylko jedna sesja. Pozuje Sonia.
Jeszcze nie mieliśmy okazji pracować. Dziś jest pierwszy raz. Jak każdy pierwszy raz – jest ekscytujący i tajemniczy.
Wczoraj był ciężki dzień – wszyscy już trochę się zrealizowali fotograficznie, zarówno modelki jak i fotografowie. Dzisiejsza sesja wydaje się tylko zakończeniem pleneru. Tak myślę na początku.
Jednak gdy Sonia uruchamia swoją magię, to wszystko nagle się zmienia. Znów chce się fotografować.
Zaczynamy w dość ciemnym pokoju, wykorzystujemy okna. Potem przenosimy się na oszkloną werandę, na której pracowaliśmy wczoraj. Dziś odkrywam na tej werandzie nowe miejsca, gdzie może stanąć modelka. Dlaczego nie widziałem ich wcześniej?
Na koniec dnia – Martyna.
Znamy się dobrze, więc łatwo się pracuje.
Martyna jest bardzo doświadczoną modelką, wie jak trzeba się ustawić, żeby było dobrze. No i jest bardzo cierpliwa i wytrzymała, pomimo wielu godzin pracy, które ma dziś za sobą, jest ciągle pełna energii.
Robimy zdjęcia na pomoście, przy domku na wodzie, potem w altanie otoczonej wodą. Na koniec idziemy do łazienki z piękną stalową wanną – Martyna zmarzła i chciała się ogrzać w ciepłej wodzie.
Powoli robi się coraz ciemniej, nie aż tak ciemno żeby trzeba było sięgać po wyższe ISO, ale odczuwam mniejszą ilość światła. Ale za to jest ono delikatniejsze i bardzo pięknie rysuje sylwetki modelek na tle ciemniejącego powoli nieba.
Dzień dobiega końca. Wszyscy czujemy zmęczenie, zarówno modelki jak i fotografowie. Praca jest ciężka po obu stronach obiektywu, o ile się do niej człowiek przykłada. Ale warto, efekty są.
Dobrego humoru nie psuje mi nawet mały incydent, który zdarzył się na koniec dnia. W plenerze bierze udział wielu fotografów. Jeszcze przed plenerem, na grupie wydarzenia jeden z nich wita wszystkich nazywając ich przeszkadzaczami i złodziejami jego kadrów. Przyjeżdża na plener a chce pracować sam. Jego sprawa. Jednak trochę dziwne jest to, że niewtrącania się wymaga tylko od innych. On sam jest ponad swoimi zasadami – w trakcie gdy mój zespół pracuje z Martyną ten fotoziutek zabiera nam modelkę w trakcie naszej sesji i robi jej kilka zdjęć. Mam nadzieję, że więcej go nie spotkam.
Po dwóch porannych sesjach mamy przerwę na obiad.
Potem jeszcze trochę trzeba odpocząć a o 15:00 zaczynamy zdjęcia popołudniowe.
Teraz przed moim obiektywem staje Ania.
Dotąd nie mieliśmy okazji razem pracować. Znam ją tylko z sieci.
Cieszę się na to spotkanie i … nie rozczarowuję się. Ania ma bardzo duże doświadczenie w pozowaniu. Posiada też niewyczerpane zasoby osobistego wdzięku. No i oczywiście to, co na fotografiach widać najbardziej – ma to coś, co powoduje, że jej zdjęcia przyciągają wzrok.
Prognoza pogody dziś się sprawdza. Rzeczywiście po południu przestaje padać. Możemy wyjść na zewnątrz i skwapliwie z tego korzystamy. Robimy zdjęcia w uroczej altance na stawie. Ania pozuje tu w różnych konfiguracjach. Potem przenosimy się na stare pnie. Na koniec idziemy na mostek.
Druga sesja dziś.
Pozuje Ola. Poznaliśmy się prawie dwa miesiące temu, na plenerze w Ldzaniu. Tam były zdjęcia na łonie natury, w rzece, na leżącym drzewie, w lesie.
Teraz pracujemy w pomieszczeniach. Zaczynamy w wannie.
Potem na krótko wychodzimy na balkon, ale jest zimo i co chwila trochę pada, modelka woli zdjęcia pod dachem. Potem jeszcze sypialnia z wielkim łożem oświetlonym z góry przez okno dachowe.
Zielona sofa.
Na koniec inny balkon.
Byłem już na plenerze w Ojrzanowie, prawie półtora roku temu. Czas to powtórzyć, tym razem mam nadzieję na lepszą pogodę, przynajmniej powinno być ciepło.
Zaczynamy w sobotę po śniadaniu. Niestety jeszcze trochę pada, więc na razie musimy pracować w pomieszczeniach, ale prognoza pogody obiecuje, że deszcz wkrótce się skończy.
Na początek pozuje dla mnie Magda. To nasze pierwsze spotkanie. Musimy trochę się poznać. Ale jest bardzo dobry kontakt, szybko nawiązujemy nić porozumienia. No i robimy zdjęcia.
Zaczynamy na oszklonej werandzie, która zapewnia ciepło i dużo ładnego światła.
Potem przenosimy się do pokoju w drewnianym domu, Magda siada na parapecie dużego okna.
Od dawna myślałem o sesji na dachu.
Właściwie zainspirowała mnie do tego inna modelka, Patrycja. To ona rzuciła ten pomysł i zaproponowała konkretną lokalizację. Ale przez kilka miesięcy nie udawało nam się spotkać na sesji.
Przez ten czas zrobiłem rekonesans, odwiedziłem ten dach, nawet kilka razy. Zrobiłem zdjęcia testowe, zbadałem teren, czy jest bezpiecznie, jakie są widoki. Trzeba do nich zaplanować całe ujęcie. Począwszy od stylizacji modelki aż do ogniskowej obiektywu, którym można to wszystko dobrze pokazać.
Są wakacje, piękna pogoda, czas ucieka. Pisze do mnie Marcelina, chce się umówić na sesję. Więc idziemy na dach.
Oczywiście pracujemy w czasie, gdy jest najlepsze światło – złota godzina. No i oczywiście ta wieczorna, bo wtedy słońce jest po właściwej stronie. Oświetla twarz Marceliny ciepłym, złotym światłem. Podoba mi się ta fotografia dachowa.
W tle Warszawa.
Spontaniczny wypad z moją Marzką na weekend nad piękne jezioro.
Warunki kempingowe, natura w całej pełni.
Wypożyczamy kajak na cały dzień, wtedy całe jezioro jest nasze. Podpływamy na małe dzikie kąpieliska, zrzucamy z siebie otoczkę cywilizacyjną i pływamy. W kajaku mamy prowiant, picie, sprzęt foto. Nie potrzebujemy niczego więcej.
Pogoda jest wielką niespodzianką. Mamy kilka przelotnych deszczy, kilka razy grzmi. Podsumowując – jest OK.
Kajak to piękny wynalazek. Jak się nie pływa często, to oczywiście dłonie nie są przyzwyczajone do wioseł, ale kto by się tym przejmował w tak pięknych okolicznościach przyrody.
Na obiad świeże ryby z jeziora. Na kolację spacer i relaks na pomoście.
Śpimy w samochodzie, jest … cudownie.
La vie est belle.
To słowo niosące silny ładunek erotyzmu jest pisane wielką literą, bo to nazwa rzeki, w której mamy sesję.
Tak, w której, bo oboje do niej wchodzimy, nie tylko symbolicznie. Fotografia wodna.
Jest bardzo gorąco, woda jest cudownie chłodna. I płynie wartko. Jeszcze wczoraj byłem na plenerze w Łodzi, w pięknej starej willi. Dziś jestem ze zjawiskową Minerwą nad dziką rzeką.
Minerwa to stworzenie wodne, w rzece czuje się – jak ryba.
Mamy piękną starą kłodę, która leży w poprzek rzeki. Modelkę, która nie boi się wody. Tylko wysokie i mocne słońce trochę przeszkadza.
Robimy zdjęcia przy drzewie, w rzecznych trawach. Potem przechodzimy na zacienioną część drzewa. Tam powstają najlepsze kadry.
Jesteśmy tu dość wcześnie, bo mamy jeszcze inne plany. Niestety, później okazuje się, że nic z nich nie wychodzi. Te zdjęcia w wodzie, obok starego powalonego drzewa, to jedyna sesja dziś. Ale jej efekty są wspaniałe, ja niczego więcej nie oczekuję od dzisiejszego dnia.
Dziękuję Minerwo za ten piękny dzień, za sesję w wodzie, za wspólne pływanie na koniec dnia.
Lila, 2018-07-21, willa Allarta
Na koniec Lila.
Pracowałem już wcześniej z Lilą, ale mieliśmy chyba dwa lata przerwy. Dziś mamy okazję odświeżyć fotograficzną znajomość w willi Allarta.
Upływ czasu działa na korzyść Lili. Tak jak dwa lata temu, nadal jest bardzo piękną i zmysłową kobietą. Ale ma jeszcze większe doświadczenie w pozowaniu.
Każdy kadr z nią jest doskonały. To trochę rozleniwia fotografa. Lila sama ustawia się perfekcyjnie do zdjęcia, wystarczy tego nie zepsuć.
I tak powstają piękne fotografie.
Lila ma na sobie bardzo zmysłową stylizację – koronkowy kołnierzyk, koronkowe rękawiczki za łokcie, pończochy i szpilki. Fotografowie z innych zespołów zazdroszczą nam. Lila wygląda obłędnie.
Potem jeszcze zakłada gorset.
Opisałem już wszystkie modelki, które stanęły przed moim obiektywem w willi Allarta.
Na koniec zostawiłem najlepsze, przynajmniej dla mnie.
Pisałem już, że w plenerach cenię sobie zarówno poznawanie nowych modelek jak i fotografów. Tym razem poznałem kogoś, kto czyta tego bloga. Tak! W przerwie pomiędzy zdjęciami podszedł do mnie jeden z fotografów i powiedział, że mój foto blog zainspirował go do zagłębienia się w fotografię. Przyznam, że czasami miałem już wątpliwości, czy ktoś to czyta, czy może tylko tylko parę osób ogląda zdjęcia. Okazało się, że moje opisy sesji i całej drogi fotograficznej prowadzącej do pracy z modelkami były przydatne, może nawet inspirujące, przynajmniej dla jednej osoby. Ta krótka rozmowa dała mi siłę do dalszej pracy.
Dziękuję!
Patrycja, 2018-07-21, willa Allarta
No to już połowa pleneru minęła, szkoda że ten czas tak szybko leci.
Teraz fotografujemy Patrycję.
Poznaliśmy się dwa tygodnie temu, na innym plenerze, w Ldzaniu. Tam Patrycja pięknie pozowała na kamieniach w strumieniu koło młyna.
Tym razem pracujemy w pomieszczeniach.
Idziemy na poddasze. O tej porze dnia jest tam ekstremalnie gorąco. Ze mnie pot się leje strumieniami, nie wiem jak modelka wytrzymuje taką temperaturę.
Pomagamy jej wejść na parapet pod świetlikiem. Sceneria jest bajkowa. Modelka pozuje doskonale. Ma świetne wyczucie kadru, zupełnie jakby patrzyła na samą siebie przez wizjer aparatu.
Potem zaliczamy inne pomieszczenia. No i balkony!
Kaja, 2018-07-21, willa Allarta
Jako druga przed moim obiektywem staje Kaja.
Wszyscy już mamy za sobą jedną sesję, modelka jest już w odpowiednim nastroju, ja już wiem mniej więcej które pomieszczenia są interesujące, gdzie jest dobre światło, ciekawe tło.
Zaczynamy na schodach.
No własnie, schody. To chyba najlepiej zachowana część willi. To kluczowy element, służy do przemieszczania się pomiędzy pokojami i piętrami. Schody są w dobrym stanie, podobnie jak okalająca je barierka. Czuję się bezpiecznie.
W połowie schodów jest piękny, kolorowy witraż. Jedyna niedogodność, to nadmiar światła padającego z tyłu.
Niektórzy wyciągają blendy. Ja mam przenośny zestaw oświetleniowy zasilany zdalnie wyzwalaną lampą błyskową Yongnuo. Prawie półtorametrowy modyfikator daje dużo światła, potrafi się przebić nawet przez wpadające przez witraż silne promienie słoneczne.
Kaja pięknie pozuje na schodach. Nie trzeba jej podpowiadać jak ma się ustawiać. Nie wiem czy to doświadczenie, czy naturalny talent. Tak czy inaczej efekt końcowy jest znakomity.
Potem przenosimy się do innych pomieszczeń.
Angelise, 2018-07-21, willa Allarta
Kolejny plener.
Tym razem w Łodzi, w zabytkowej willi, która pamięta lepsze czasy. Teraz można ją wynająć i urządzić tam swoją imprezę. My robimy plener fotograficzny.
Willa jest w dość kiepskim stanie, pewnie to trochę przeszkadza jak ktoś tam robi urodziny, ale do zdjęć jest to miejsce idealne.
Mamy cztery modelki i mnóstwo pomieszczeń, balkonów, schodów.
Jak zwykle pracujemy w stałych zespołach po trzech fotografów, co półtorej godziny modelki przenoszą się do innej grupy fotografów.
Na początek pozuje nam Angelise.
Wszyscy dopiero przyjechaliśmy, zaczynamy zdjęcia, musimy się trochę zgrać. Angelise na początek pozuje w sukience. Potem w bieliźnie. Po trzydziestu minutach zdjęć jest gotowa pokazać trochę więcej. I muszę przyznać, warto było czekać.
Wykorzystujemy różne pomieszczenia, balkon, drzwi. Na koniec odwiedzamy poddasze. Jest tam bardzo gorąco, pot leje się ze wszystkich. No ale są piękne świetliki.
Trudno jest zrobić tam zdjęcie, jest dość ciemno i obiektyw musi pracować pod światło, ale robimy trochę ujęć w tych trudnych warunkach.
Na koniec pozuje Ola.
Wszyscy jesteśmy już trochę zmęczeni. Ale to nie stanowi przeszkody dla Oli. Pozuje brawurowo.
Na szczęście słońce jest już dość nisko, chowa się za las i rzekę spowija cień. Właśnie w tym cieniu pozuje Ola.
Mamy cudną modelkę, piękne okoliczności przyrody i piękne światło zachodzącego słońca. Czego można chcieć więcej? W tych warunkach powstają piękne zdjęcia.
W takim zgranym zespole pokonujemy wszelkie problemy, nic nie jest w stanie nas zatrzymać. Nawet problemy terenowe, w rodzaju braku możliwości zejścia do wody.
Perfekcyjna współpraca owocuje doskonałymi kadrami.
Nawet Ola wyraża swoje zdziwienie – jak Wy (fotografowie) świetnie współpracujecie.
I właśnie tak jest. Współpraca całego zespołu, to podstawa dobrych zdjęć.
Dziękuję Wam Olu i Arku.
Następna modelka, to Marharyta.
Od razu widać, że to baletnica. Rozmawiamy. M opowiada trochę swojej historii, również o balecie. Dzięki temu wiemy, jak robić zdjęcia.
Niezawodny Arek ma w bagażniku spódniczkę dla baletnicy – pasuje doskonale. On ma wszystko!
Potem robimy jeszcze trochę innych ujęć. Wykorzystujemy brzozy, skarpę nad wodą, jakieś pomysły z oszczepem i wędką. Łowimy ryby!
Marharyta potrafi pięknie grać, doskonale rozumie, czego od niej oczekujemy. Świetnie się realizuje w każdej stylizacji, którą przygotowujemy.
Mamy doskonałe kadry!
Jadę na plener aktowy do Ldzania, pod Łodzią.
Przyjeżdżam na miejsce trochę po 10:00. O 10:30 pojawiają się już wszyscy fotografowie i modelki. Witamy się, rozmawiamy. Niektóre osoby znam z wcześniejszych plenerów. Większość to nowe osoby.
O 11:00 zaczynamy zdjęcia.
Tym razem pracuję w dwuosobowym zespole z Arkiem.
Jako pierwsza pozuje nam Patrycja.
Jedziemy w okolice młyna. To niedaleko od miejsca spotkania. Pięć minut jazdy samochodem.
Parkujemy auto i idziemy kilkaset metrów do miejsca, gdzie strumień cudnie płynie między kamieniami. Patrycja pięknie pozuje. W trakcie sesji jacyś ludzie przechodzą przez strumień, ale nie przeszkadzamy sobie nawzajem.
Arek ma mnóstwo gadżetów sesyjnych, wykorzystujemy je. Patrycja też coś ma. Pracuje nam się doskonale, Robimy mnóstwo fajnych zdjęć.
Woda jest czasem zimna, a czasem ciepła. Patrycja cierpliwie zanurza się i pozuje z gracją.
Martyna, 2018-07-03, fotografia w studio
Miałem już kilka sesji z Martyną, potem mieliśmy chyba dwa lata przerwy.
Kilka dni temu napisałem do niej i oto jest!
Umawiamy się ekspresowo, wszystko się układa. Odbieram ją ze stacji metra, jedziemy do mojego studio.
Zaczynamy od wypełnienia tej dwuletniej luki – rozmawiamy przynajmniej godzinę. Gdy już z grubsza wiemy co się u nas działo przez ten czas, zaczynamy powoli brać się za zdjęcia. Martyna robi makeup, ja przygotowuję listę inspiracji. Wyciągam też moje stylizacje.
Przeglądamy wszystko i Martyna wybiera – BDSM. Świetnie!
Pracujemy w świetle zastanym, nie potrzeba uruchamiać lamp, jest widno. Martyna ma duże doświadczenie w pozowaniu, poza tym znamy się już trochę – praca idzie gładko i szybko. Robimy zdjęcia na kanapie, na podłodze, na balkonie. Na koniec klimat buduarowy.
No i czas kończyć, nic nie trwa wiecznie.
Zdjęcia fajnie wyszły, więc trzeba będzie znów się umówić niedługo, żeby zrobić coś nowego.
Mariola, 2018-06-25, fotografia w studio
W przeddzień swojego wyjazdu Mariola jeszcze raz staje przed moim obiektywem.
Tym razem trochę nietypowo – zaczynamy od klasycznego aktu a dopiero na koniec robimy portrety. Również pora jest nietypowa. Gdy Mariola wchodzi na plan w swoim oszałamiającym stroju (!) i robię jej pierwsze zdjęcie jest 22:58.
W tej sytuacji nie jest dziwne, że kończymy dobrze po północy. Mariola jeszcze bardzo chce obejrzeć zdjęcia na monitorze i wybrać najlepsze ujęcia, ale dla mnie jest już zbyt późna godzina, to musi poczekać do jutra.
We wtorek Mariola wyjeżdża do Wrocławia na kolejne sesje. Jak szybko minął ten czas, znów będę tęsknić. No i czekać na następne spotkanie.
Dobrze, że jeszcze czeka mnie sporo pracy nad zdjęciami, będzie okazja by wrócić myślami do tego magicznego czasu.
Mariola, 2018-06-23, fotografia w studio
Mariola przyjeżdża do Warszawy na kilka dni. Właściwie robi się z tego cały tydzień. Jestem szczęściarzem.
Czekam na nią z niecierpliwością pamiętając jak cudne zdjęcia zrobiliśmy dwa lata temu na Mazurach. Wreszcie otwierają się drzwi windy i pojawia się ONA. Jak zwykle podróżuje bez bagażu – nie potrzebuje go. Czy ktoś może to zakwestionować? Nie sądzę.
Jest okazja do odnowienia znajomości i zrobienia sesji w studio. Mariola ma raczej wypełniony kalendarz, ale znajduje trochę czasu dla mnie. W trakcie jej pobytu mamy dwie sesje.
Zajmujemy się nie tylko robieniem zdjęć. Są wycieczki rowerowe, jest koncert w Twierdzy Modlin. Pewnie zostalibyśmy na nim do rana, ale najpierw obowiązek – jutro Mariola ma dwie sesje, więc musi być wypoczęta. Wracamy do domu tuż po północy. Nocna podróż autem w towarzystwie pięknej i fascynującej kobiety to czysta przyjemność, pomimo zmęczenia wcale nie chce mi się spać.
W sobotę przed koncertem mieliśmy cudną sesję. Tym razem stylizacje odważne. BDSM! No i dlaczego mielibyśmy ograniczać się do studio – wychodzimy na zewnątrz. Sąsiedzi przegapili okazję do kibicowania nam na schodach – to ich problem.
Na koniec robimy też trochę zdjęć, które można będzie wrzucić na FB.
Justyna, 2018-05-27, Kryspinów
Wyjeżdżamy na weekend do Krakowa.
Główny cel to chillout na rynku, spacery po plantach, wieczorny odpoczynek nad kuflem złocistego napoju w jakiejś przyjemnej knajpce.
Przy okazji pobytu w tym pięknym i spokojnym mieście mam nadzieję zrobić trochę fajnych zdjęć z nowymi modelkami. Jak zwykle nie jest łatwo.
Najpierw próbuję umówić sesję z Melanią. Pracowaliśmy już na Fotogeneratorze, ale tam było mało czasu i oboje chcemy więcej kadrów. Na dzień lub dwa przed weekendem Melania informuje mnie, że nie da rady się spotkać. Jestem trochę rozczarowany, ale za to umawiamy się na jakiś niezbyt odległy termin, tym razem w Warszawie. Zobaczymy, może się uda.
Piszę jeszcze do kilku modelek, dwie są zainteresowane sesją – wygląda to dobrze – jedna sesja w sobotę i jedna w niedzielę.
Niestety w sobotę musimy się zadowolić zwiedzaniem Krakowa, modelce nie udaje się dotrzeć na czas. Dwa niepowodzenia pod rząd nie są przyjemnym doświadczeniem, ale cóż zrobić.
W sobotę wieczorem pisze do mnie Justyna i ustalamy plan na niedzielę. Tym razem wszystko układa się doskonale. Justyna organizuje wyjazd do Kryspinowa. Piękny zalew, plaże, trzciny, czysta i ciepła woda. No i Justyna. Wkoło jest mnóstwo ludzi, kajaki, ale udaje nam się znaleźć maleńkie zaciszne miejsce z trzcinami i drzewem zwisającym nad wodą. Tam nikt nas nie widzi i tam właśnie robimy zdjęcia. Zaczynamy od portretów w cieniu drzewa. Potem wchodzimy do wody. Najpierw koronkowa transparentna bielizna, potem … inne stylizacje.
Agnieszka, 2018-05-19, fotografia w studio
A teraz Agnieszka.
Znamy się od bardzo dawna. Agnieszka najczęściej wciela się w rolę fotografa, ale dziś wyjątkowo staje po drugiej stronie obiektywu. Chyba umiejętność pracy “po obu stronach” daje jakąś przewagę. Może ja też powinienem zaangażować się w pozowanie.
Fotografia to bardzo złożony proces, warto ją poznać z różnych stron. Trochę osób tak właśnie robi.
Dziś robimy głównie zdjęcia oficjalne, strój biurowy.
Potem trochę bardziej swobodne stylizacje.
Niby mamy sporo czasu, ale ciągle pracuję z dwiema modelkami – nie mam chwili przerwy. Na szczęście wszystko idzie bardzo sprawnie.
Paulina, 2018-05-19, fotografia w studio
Dziś poznałem Paulinę.
Spotkałem się z Agnieszką, dla której robiliśmy zdjęcia oficjalne i trochę takich zwykłych.
No i niespodzianka – Agnieszka przyszła z koleżanką.
To były bardzo intensywne trzy godziny. W trakcie plenerów fotograficznych, w których czasem biorę udział, zazwyczaj pracuje się w zespołach 2-3 fotografów i jedna modelka. A dziś było odwrotnie – dwie bardzo aktywne modelki i jeden fotograf.
W trakcie jak jedna dziewczyna pozowała, druga zmieniała stylizację. Nie było chwili przerwy.
Bardzo lubię takie intensywne spotkania. Paulina nie ma dużego doświadczenia w pozowaniu, ale szybko się uczy. Bardzo ważne jest pozytywne nastawienie i oczywiście dobre przygotowanie – makeup i stylizacje.
Mamy sporo bardzo dobrych zdjęć. Dziękuję Paulino.
Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
Trochę zwariowana sesja.
Jutro o świcie (a nawet trochę przed) wylatujemy na tygodniowe wakacje na Majorkę. Ale jak Marcelina pisze, że ma czas na sesję ze mną, to nie mogę zmarnować takiej okazji. Spotykamy się przy stacji Metra i jedziemy do parku Kępa Potocka.
Spotykamy się w samo południe. Jest bardzo dużo słońca, pora dnia niedobra do fotografii, ale nie dało się inaczej umówić. Marcelina ma make-up rano, więc trzeba działać szybko. A wieczorem muszę się zająć pakowaniem na wyjazd.
Słońce trochę nam przeszkadza, ale udaje się znaleźć trochę cienia.
Dziś królują zielenie. Zielona bluzka, zielona trawa i cudowne zielone oczy.
One są głównym tematem. Musze uważać, żeby mnie nie zahipnotyzowały, bo wtedy nie będzie zdjęć. Ciągle szukamy cienia, mamy trochę starych dużych drzew. Marcelina jak zwykle pozuje doskonale, profesjonalnie. Pierwsze ujęcia nie są tym, czego oczekujemy. Ale zaraz to poprawiamy. Potem już jest coraz lepiej.
Drugi dzień na zamku.
Dziś tylko jedna sesja, mamy niewiele czasu, doba hotelowa i nasz pobyt kończą się w samo południe.
Staramy się dobrze wykorzystać ten czas, pomimo zmęczenia.
Ika ma tę samą suknię, co poprzedniego dnia Sonia. Ale to zupełnie inny typ urody, więc zdjęcia są inne. Fotografia potrafi pokazać bardzo różne oblicza.
Daria, 2018-04-21, zamek Czocha
Pozuje Daria.
Nie miałem z nią wyznaczonej sesji, ale bardzo chciałem uchwycić aparatem jej zjawiskową urodę. Udało mi się zatrzymać ją na chwilę na moście, gdy wracała po ostatniej dziś sesji ze swoim zespołem do komnaty wizażu.
Zrobiłem jej tylko kilka zdjęć, na więcej nie było czasu.
Było warto. Fotografia potrafi dostarczyć bardzo silnych i pozytywnych wrażeń.
Bardzo bym chciał jeszcze Cię spotkać Dario. Może kiedyś się uda.
Kasia, 2018-04-21, zamek Czocha
To ostatnia sesja dziś.
Udaje się nam dostać do najpiękniejszej komnaty w zamku.
W czasach świetności była to sypialnia właścicieli. Jest piękne łoże małżeńskie. Mnóstwo zabytkowych mebli. Jest bardzo ciemno, na szczęście mam moje przenośne lampy. Szybko je rozstawiam, na aparat zakładam sterownik i już mam piękne światło.
Kasia bardzo zmysłowo pozuje na łożu, jej zdobiona suknia odsłaniająca nogi jeszcze dodaje gracji. Widać, że fotografia jest jej żywiołem.
Potem trochę zdjęć w łazience – lustra!
Sylwia, 2018-04-21, zamek Czocha
Poznajcie czarownicę.
Jak stary zamek, to musi być i czarownica. Jak odebraliśmy Sylwię z pokoju make-up i szliśmy w kierunku pierwszego planu zdjęciowego, to po drodze mijaliśmy jakąś rodzinę z dziećmi zwiedzającą zamek. I dzieci oczywiście konspiracyjnym szeptem do rodziców – patrzcie, czarownica!
Ale Sylwia, to trochę nietypowa czarownica. Nietypowa, bo bardzo miła i sympatyczna. I zupełnie niegroźna. Ale stylizacji można się przestraszyć.
Czyli tym razem fotografia magiczna.
Sonia, 2018-04-21, zamek Czocha
Z Sonią miałem już okazję kiedyś się spotkać.
Wtedy robiliśmy zdjęcia na warszawskiej Cytadeli. Ale to było kilka late temu, dla mnie to już dawno. Dobrze, że odświeżyliśmy znajomość. Chyba oboje zdobyliśmy od tamtej pory trochę doświadczenia.
Tym razem też w tle są stare mury i Sonia znów jest w czerwonej sukience.
Victoria, 2018-04-21, zamek Czocha
Następna sesja. Teraz przed naszymi obiektywami staje Victoria.
Jest bardzo drobna, wręcz krucha, ale bardzo kobieca.
Ubrana w krótką, czarną koronkową mini sukienkę. Czerwone usta dopełniają obrazu
Karolina, 2018-04-21, zamek Czocha
Plener fotograficzny w pięknym zamku Czocha.
W piątek bierzemy wolne i spokojnie wyruszamy przed południem. Chcemy dotrzeć na miejsce około 17:00, żeby trochę odpocząć na miejscu po podróży i wstępnie zwiedzić okolicę i sam zamek. Mimo, że mamy do pokonania ponad 500 kilometrów udaje się zrealizować ten plan.
Przybywamy na miejsce. Zamek spełnia nasze oczekiwania. Pięknie położony, nad zalewem, wśród lasu. Stara budowla, doskonale zachowana. W środku też czuje się klimat dawnych czasów. Fotografia w takim miejscu jest fascynująca.
Tym razem to spora impreza, jest ponad 30 fotografów, kilkanaście modelek, specjalistki od make-up, włosów i stylistki. Jest mnóstwo strojów, szczególnie sukni, które bardzo pasują do scenerii starego zamku.
Pierwsza modelka dziś to Karolina. Jeszcze nie znamy dobrze topografii zamku, nie wiemy gdzie jest dobre światło, ciekawe tło, gdzie nie będą nam przeszkadzali zwiedzający.
Fotografujemy w sali rycerskiej, w bibliotece, na patio, na schodach koło krużganków.
Z Kasią poznaliśmy się dwa tygodnie wcześniej na Fotogeneratorze.
W trakcje pleneru w Ogrodzie botanicznym było bardzo mało czasu na pracę z modelką, czuliśmy niedosyt, stąd pomysł na sesję indywidualną.
Kasia wybiera warszawską Cytadelę.
Pogoda jest piękna, spotykamy się późnym popołudniem, żeby słońce było już nisko. To moje pierwsze spotkanie z modelką w tej lokalizacji, choć byłem tu już wcześniej na rekonesansie fotograficznym. Dzięki temu wiem gdzie warto pójść, żeby mieć ciekawe otoczenie. Wykorzystujemy właśnie te miejsca.
Mamy sporo fajnych kadrów.
Fotogenerator 9, 2018-03-24, Ogród botaniczny PAN
To już mój trzeci Fotogenerator.
Tym razem pracujemy w Ogrodzie Botanicznym PAN w Powsinie. Do naszej dyspozycji jest palmiarnia, a właściwie dwie palmiarnie. Fotografia botaniczna.
Warunki do fotografowania są doskonałe, mnóstwo delikatnego, rozproszonego światła, piękne rośliny jako tło, dużo miejsc osłoniętych od bezpośredniej operacji słonecznej i wypełnionych światłem.
W wydarzeniu bierze udział dwanaście modelek, które na dodatek jeszcze zmieniają stylizacje. Można się pogubić kto jest kim. Na szczęście organizatorzy robią modelkom zdjęcia w każdej stylizacji z tabliczką informacyjną, to wspaniała pomoc podczas późniejszego oznaczania zdjęć.
Na zewnątrz jest zimno i brzydko, w szklarni ciepło i przyjemnie. Zaczynam w cienkim polarze, ale szybko się go pozbywam, wystarcza t-shirt.
Jest ciepło i wilgotno, ale sprzęt nie pokrywa się parą i można też bezpiecznie zmieniać obiektywy.
Szkoda, że jest tak mało czasu na każdą modelkę. Tyle pracy zostało włożone w ich stylizacje i make-up’y a tu po kilkunastu a czasem nawet po kilku zdjęciach trzeba kończyć. Mam nadzieję, że przynajmniej z niektórymi modelkami uda mi się jeszcze kiedyś spotkać na sesji.
Kornelia i Olivia, 2018-03-23, fotografia w studio
Na koniec dwie piękne kobiety pozują razem.
Takie sesje zawsze są dla mnie wyjątkowe. Są okazją do pokazania emocji pomiędzy osobami.
A w fotografii przecież właśnie chodzi o emocje i historie. To one “robią” dobre zdjęcie a nie super sprzęt i ładne buzie.
Olivia, 2018-03-23, fotografia w studio
Razem z Kornelią przychodzi Olivia.
Ta piękna, młoda kobieta stała już kiedyś przed moim obiektywem, podczas bardzo intensywnego fotograficznie weekendu na Mazurach, w trakcie poprzednich wakacji. Miałem wtedy przyjemność fotografować trzy siostry w różnych konfiguracjach.
Tym razem pracujemy w studio. Olivia jest bardzo starannie przygotowana, zarówno pod względem make-up’u jak i stylizacji. No i zmieniła kolor włosów od czasu poprzedniej sesji.
Pracuje nam się bardzo dobrze. Do stylizacji kolorowych używamy szarego tła, żeby wzmocnić oddziaływanie barw. Potem bardziej sensualna fotografia – czarne body i pluszowa kanapa.
Kornelia, 2018-03-23, fotografia w studio
Kornelia była na zakupach i ma trochę nowych ciuszków.
Trzeba je sfotografować, żeby było co opisywać na jej blogu. Więc do roboty.
Z Kornelią mieliśmy już mnóstwo sesji, znamy swoje upodobania, pracujemy bardzo szybko. Nie potrzebujemy tłumaczyć o co chodzi, rozumiemy się bez słów.
Fotografia to dziedzina w której komunikujemy się bez trudu.
Sylwia, 2018-03-03, fotografia w studio
Z Sylwią znamy się dość krótko.
Mieliśmy sesję w styczniu. Efekty były doskonałe, więc spotykamy się ponownie.
Tym razem w domowym studio. Mamy mało czasu na zdjęcia, ale staramy się wykorzystać to, co mamy. Chyba dobrze nam idzie.
To dopiero nasza druga sesja, ale robimy szybkie postępy.
Tym razem Sylwia ma piękną suknię, robimy zdjęcia na szarym tle, na balkonie i na kanapie. Te ostatnie są chyba najbardziej udane.
Jak zwykle, ostatnie zdjęcia na sesji są najlepsze. Modelka się wreszcie relaksuje i to widać na zdjęciach.
Kornelia, 2018-03-01, fotografia w studio
Dziś ciekawy dzień.
Wreszcie mam komplet oświetlenia w domowym studio taki, jaki chciałem mieć. I dodatkowo odwiedza mnie moja najczęściej fotografowana modelka, Kornelia.
Kiedyś spotykaliśmy się częściej, ostatnio było trochę trudniej, bo mieszkamy daleko od siebie. Ale jak to mówią, stara przyjaźń nie rdzewieje. Poza tym fotografia jest dla nas motywacją. I ten powrót jest bardzo udany.
Mam nadzieję, że znów będziemy się częściej spotykać i robić zdjęcia.
Bardzo lubię z Tobą pracować Kornelio.
Marcelina, 2018-02-06, fotografia w studio
Początek roku wiąże się u mnie zawsze z jakimś zastojem fotograficznym.
Zastanawiałem się nad tym i nadal nie wiem dlaczego tak jest. Może to zima, która wszystko usypia i spowalnia, ale raczej nie, bo ja uwielbiam zimę. No chyba, że modelki są mniej chętne do aktywności, może tak być. Niewiele z nich lubi zimę i śnieg, większość woli ciepło, więc nasza fotografia ogranicza się studia lub jakichś innych pomieszczeń.
Druga sesja w tym roku, znów w studio. Udaje mi się umówić z Marceliną, wykorzystuję przerwę, którą ma w zajęciach. Tylko jeden wolny dzień, ale nam to wystarczy.
Z Marceliną pracowałem już w zeszłym roku, byliśmy w plenerze, na Starówce. Powstało wtedy mnóstwo fajnych zdjęć. Tym razem fotografujemy w pomieszczeniu. Jest inaczej, ale Marcelina znów pokazuje klasę i pięknie pozuje. Wychodzimy nawet na kilka chwil na zewnątrz, ale mróz szybko zagania nas ponownie do ciepłego wnętrza.
Czuję, że Marcelina dopiero się rozkręca. Mam nadzieję na kolejną sesję z nią, tym razem może znów w plenerze. Ale na odpowiednią do tego pogodę trzeba jeszcze trochę poczekać.
Sylwia, 2018-01-06, fotografia w studio Chmury
To pierwsza sesja w tym roku, umówiona dużo wcześniej, na początku grudnia. Sylwia przejrzała moje prace i chce się spotkać w studio. Świetnie, będą nowe zdjęcia!
Sylwia rezerwuje studio. Standardowo dwie godziny.
Spotykamy się na miejscu. W tym studio jestem pierwszy raz, jakoś dotąd nie było okazji. Pierwsze wrażenie bardzo dobre, porządek (to lubię), dobre lampy, spokój. Za chwilę przychodzi Sylwia, krótkie powitanie i przystępujemy do działania.
Pracuje się dobrze, jest porozumienie. Czuję, że będą kolejne fajne zdjęcia.