2020 – kolejny rok, w którym fotografia to moje główne hobby. Niestety koronawirus spowodował zmianę planów – musiałem zrezygnować z cudownego pleneru. Postaram się nadrobić zaległości latem. Na razie mogę pracować tylko z moją osobistą modelką.
Marzka, 2020-10-11, Dolina Olczyska
Nasz pobyt w Tatrach dobiega końca, dziś wracamy.
Oczywiście nie rano. Po śniadaniu pakujemy się i znosimy wszystko do samochodu. Jesteśmy ubrani na wycieczkę, czyste i suche ubrania mamy przygotowane na wierzchu w bagażniku.
Często jako cel wycieczki ostatniego dnia wybieramy Dolinę Chochołowską, do której jedziemy po śniadaniu już zapakowanym samochodem. Dziś jest inaczej. Samochód zostaje na parkingu apartamentu a my ruszamy pieszo w stronę wylotu Doliny Olczyskiej. Przechodzimy pod stokiem narciarskim na Nosalu, gdzie tyle razy jeździliśmy zimą na stoku narciarskim.
Niedługo wchodzimy do doliny. Jest zupełnie pusto. To już po sezonie, jest niedziela, pogoda słaba na wędrówkę – jest mgła i co pewien czas trochę pada. W tej sytuacji Marzka nabiera ochoty na zdjęcia. Docieramy do Hali Olczyskiej. Mamy tu piękny dziki strumień górski, głazy i mostek. Marzka szybko zrzuca kurtkę, polara, bluzkę i pozuje toples, prawdziwa fotografia natury. Nikt w tym czasie nie przychodzi w to miejsce, mamy szczęście.
Potem ruszamy dalej, wracamy do Kuźnic przez Przełęcz Nosalową.
Świetna przygoda na koniec pobytu.
Marzka, 2020-10-05, Smreczyński Staw, Tatry
Kolejna okazja na zdjęcia pojawia się dopiero podczas naszego pobytu w Tatrach.
Myślałem, że w październiku będzie już Tatrach pusto, tym bardziej, że część ludzi zrezygnuje z przyjazdu z powodu nadzwyczajnej aktywności wirusa. To były złudne nadzieje.
W pierwszy weekend października było jeszcze mnóstwo ludzi na szlakach. Na szczęście od poniedziałku zrobiło się trochę bardziej pusto. Ale i tak trudno było liczyć, że nie będzie nikogo w tak pięknym miejscu jak Staw Smreczyński.
Z pomocą przyszła nam … zła pogoda. To był taki pojedynczy dzień deszczowy i właśnie ten deszcz wystraszył większość turystów. Trochę też zagrzmiało i sobie poszli. Zostaliśmy sami nad stawem. Nigdy nie wiadomo jak długo będzie pusto, więc zrobiliśmy tylko bardzo szybką sesję, 2-3 minuty. To była fotografia ekspresowa, warto mieć przegotowany w głowie scenariusz na taką okazję.
Udało się!
Hotel w Marózie musimy opuścić rano, zaraz po śniadaniu, tak się kończy doba hotelowa.
Oczywiście nie wracamy do domu, przecież jesteśmy nad jeziorem i mamy piękną pogodę! Pakujemy się i jedziemy na doskonale nam znane pole namiotowe w Swaderkach, gdzie byliśmy już wcześniej wiele razy. Dziś będziemy tu tylko jeden dzień, ale co to za dzień!
Najpierw po drodze trafiamy na piękną i pustą aleję biegnącą pomiędzy dwoma szpalerami drzew. Idealne miejsce na zaskakujące zdjęcia. Fotografia aktu w przestrzeni publicznej. Marzka szybko zrzuca ubranie i wybiega na drogę. Na razie nie ma nikogo, ale nie wiadomo ile mamy czasu, szybko robimy kilkanaście zdjęć.
Potem jedziemy jeszcze kawałek i zaraz przyjeżdżamy na kemping w Swaderkach. Jest jeszcze wcześnie, w porcie jest sporo wolnych kajaków, więc wypożyczamy jeden i odpływamy. Jezioro Maróz ma całkiem ciekawą linię brzegową, więc bez trudu znajdujemy miejsce na jeszcze kilka zdjęć.
Cztery dni na kajaku.
Za dziesięć dni jedziemy na tygodniowy spływ kajakowy Brdą, każdego dnia będziemy spędzać 5-6 godzin w kajaku.
Żeby się trochę przygotować kondycyjnie do spływu postanawiamy wyjechać na cztery dni i popływać kajakiem po jeziorze. Jedziemy nad dobrze nam znane jezioro Maróz, gdzie wielokrotnie byliśmy na kempingu.
Tym razem mieszkamy w hotelu z pięknym widokiem na jezioro. Codziennie po śniadaniu wypożyczamy kajak i znikamy na cały dzień. Niewiele osób jest tak aktywnych jak my, więc mamy do dyspozycji mnóstwo pięknych i pustych zatoczek. Oprócz sportu czas wypełnia nam też fotografia.
To jezioro rynnowe o stromych brzegach, więc dużo drzew leży w wodzie i stanowi ciekawe urozmaicenie naszych fotografii.
Pod koniec dnia słabnie wiatr.
To znak, że dron może się wzbić w powietrze. Słońce jest bardzo nisko, barwi trawy na rudo, cała łąka płonie. Och, to połączenie zieleni i rudego!
Na takiej łące tańczy Ania.
Komary gryzą jak szalone, ale co tam, potem będę się smarował, teraz fotografuję i … filmuję.
Wszystko jest niezwykle zmysłowe – sceneria, zachód słońca, piękna kobieta na ukwieconej łące.
Zielony i niebieski – to niezwykle energetyczne połączenie.
A entuzjazm modelki – nieoceniony!
Pierwsza sesja z modelką od czasu jak mamy COVID.
Mieliśmy się spotkać dwa tygodnie temu, ale na kilka godzin przed spotkaniem Ania pisze mi, że własnie zaczyna kwarantannę i sesja odwołana. Właściwie to dobrze, choć trochę szkoda.
Dziś wreszcie udaje nam się spotkać.
Jedziemy nad stawy w Radzyminie, ale okazuje się, że bardzo zarosły i nie ma tam już plaży – rezygnujemy i jedziemy w znajomy teren, nad Rządzę.
Zachowujemy dystans. Każde z nas w swoim samochodzie, witamy się machając do siebie, obiektyw 85mm zapewnia odpowiedni dystans w trakcie sesji.
Pogoda jest piękna, tylko komary atakują jak szalone. My spragnieni zdjęć trochę zaniedbujemy ochronę przed nimi. Ale co tam – najważniejsze, że mamy mnóstwo cudnych zdjęć.
Zachód słońca i jego piękne złote światło.
Dziękuję Aniu, że pomogłaś mi wrócić do fotografowania.
Marzka, 2020-06-22, Wilczy Kamień czyli Turnia Motocyklistów
Ostatni dzień naszego krótkiego urlopu.
Pogoda podobna jak w pozostałe dni – jest pochmurno i w ciągu dnia trochę pada, ale nie dłużej niż godzinę.
Odwiedzamy mniejsze masywy skalne, w tym Wilczy Kamień zwany też Turnią Motocyklistów. Niecały rok wcześniej przychodziliśmy drogi wspinaczkowe z drugiej strony tej turni, byliśmy na szczycie. Dziś tylko robimy zdjęcia.
Słaba pogoda jest znów naszym sprzymierzeńcem – oprócz nas nie ma tu dziś nikogo, więc Marzka pozuje tak, jak chce i lubi. Tańczy na łące pod wielką i groźną skałą bawiąc się powiewającą na wietrze niebieską sukienką.
Nikt nie zakłóca tej idylli.
Jedziemy do Podzamcza.
Pogoda podobna jak w inne dni. Jest wcześnie, chyba jeszcze większość ludzi nie wyruszyła z domu. W okolicach zamku jest pusto, możemy zrobić trochę fajnych zdjęć z zamkiem.
Marzka zakłada rozpinaną sukienkę, pod którą jest … sobą, bez żadnych kompromisów.
Niebo jest szare, w każdej chwili może zacząć padać deszcz, ale to nie problem, mamy parasole w plecakach. Na szczęście nie musimy ich używać.
Zamek i otaczające go skały to niezbyt duży teren. Po przejściu go idziemy jeszcze w okolice Góry Birów, gdzie zrekonstruowano gród z palisadą. Jest on otoczony wianuszkiem pięknych skał. Jeszcze rok temu można było przejść pod nimi dookoła całego obiektu. Teraz jest to niemożliwe, bo ktoś kupił część terenu przylegającego do skał i zagrodził.
Marzka, 2020-06-19, Rzędkowice
Dziś wycieczka do Rzędkowic.
To duża i bardzo znana grupa skał położona w odległości kilku kilometrów od naszego hotelu. Można tam pojechać samochodem lub pójść pieszo przez las. Wybieramy ten drugi wariant. Dzięki temu mamy też bardzo przyjemny spacer.
Rzędkowice oferują dość długi ciąg grup skalnych zakończony piękną igłą skalną, na którą wejść można tylko drogą wspinaczkową – nie ma tam łatwej ścieżki.
Odwiedzamy je wszystkie.
Jest mało ludzi, niektóre skały są zupełnie puste, tam robimy nasze zdjęcia.
Marzka ma na sobie niezwykle seksowny strój.
Dron już trochę polatał, zrobił zdjęcia. Oczywiście mam też ze sobą aparat. Wyciągam go, obiektyw paruje. Na szczęście udaje się go jakoś wytrzeć i zacząć zdjęcia.
Jesteśmy na szczycie dużej skały. Słyszymy jak w dole przechodzi grupa turystów, która szuka drogi. Mamy nadzieję, bujna majowa zieleń uniemożliwia im zobaczenie nas – musielibyśmy wtedy przerwać sesję.
Teren w którym robimy zdjęcia nie jest bezpieczny. Jest bardzo mokro, ślisko. Trzeba bardzo uważać. Poruszamy się ostrożnie, powoli.
Marzka pozuje z wielkim entuzjazmem.
Zresztą zobaczcie sami.
Krótki urlop na Jurze.
Jak zawsze jest ze mną moja najlepsza modelka.
Pogoda nas nie rozpieszcza, wilgotność 100%. Co chwila pada deszcz.
Trudno fotografować w takich warunkach. Paruje obiektyw aparatu, dron też nie ma łatwego zadania. Jest tak duszno, że trudno się zmusić do jakiejś poważnej aktywności.
Jedyna zaleta takiej sytuacji to fakt, że mało ludzi chodzi po lesie i przeszkadza nam w zdjęciach 😉
No i wiadomo – im gorsza pogoda tym lepsze zdjęcia.
Za kilka dni robimy powtórkę mrocznych zdjęć.
Tym razem wszystko idzie jeszcze lepiej.
Oprócz lamp przyświeca nam idea chiaroscuro.
To koncepcja nazwana przez Leonardo DaVinci. Przekaz obrazu jest zdominowany przez grę świateł i cieni. Nie ma detali w półtonach, które mogłyby zakłócać przekaz.
Ech, ten wirus.
Wszystko się zatrzymało. Nie tylko biznes, również moja fotografia. Nie zamierzam narażać modelek ani siebie.
No ale przecież mam w domu najlepszą modelkę na świecie. Tę, która zawsze jest gotowa z entuzjazmem stanąć przed moim obiektywem.
Mamy domowe studio, można zrobić jakieś zdjęcia, gdy wychodzenie na zewnątrz nie jest bezpieczne.
Robimy sesję w czerni.
Nie widać zbyt wielu detali, wszystko jest ukryte w cieniach. M to odpowiada, pozuje z entuzjazmem.
Magda G, 2020-02-08, Kapsel Studio
Po trzech sesjach mamy przerwę. Przyjeżdża pizza (mniam). Składamy sprzęt i pomoce sesyjne, robimy dużo miejsca na stołach. Rozkładamy pizze, wszyscy zaczynają jeść i rozmawiać.
Można trochę odpocząć. Fotografia potrafi być wyczerpująca, nie tylko dla modelek. Fotograf często dźwiga ciężki sprzęt, czasem kilka aparatów, przyjmuje niewygodne pozycje, w których modelka wygląda korzystnie, wchodzi na krzesła i drabiny. Wszystko dla dobrych zdjęć.
Teraz wszyscy się relaksujemy i zbieramy siły na ostatni etap.
Lunch zjedzony, teraz do dzieła.
Na ostatniej zmianie pozuje dla nas Magda G – wysoka i szczupła jak żyrafa. Nie mieliśmy okazji wcześniej pracować razem, więc trzeba się trochę poznać zanim zrobimy ciekawe ujęcia. Światło w studio cały czas się zmienia, ziemia pędzi przez Kosmos i ciągle się obraca.
My też pędzimy, obracamy tła, prosimy modelkę żeby przesunęła się w inne miejsce, gdzie nie docierają bezpośrednie promienie słońca. Fotografia ma swoje prawa.
I tak docieramy do końca dzisiejszej przygody ze światłem, pięknymi kobietami i fotografią.
Dziękuję Wam wszystkim, było wspaniale.
Magda C, 2020-02-08, Kapsel Studio
Kolejna modelka, która dla nas pozuje to Magda.
To nasze pierwsze spotkanie.
Magda to niezwykle piękna młoda kobieta, doskonale świadoma swojego ciała. Wprost emanuje młodzieńczą energią, seksem i kobiecością.
Oprócz oczywistych atrybutów, które widać, ma jeszcze fascynujące tatuaże.
Rozumiemy się od pierwszego spojrzenia. Tak. To jest właśnie ten wyjątkowy typ osobowości, który tak uwielbiam fotografować. Nie potrzebujemy skomplikowanych wyjaśnień o co chodzi, wystarczy jedno spojrzenie.
Oboje wiemy co robić. Zdjęcia robią się same. To właśnie ta chwila, gdy fotografia wydaje się prosta i naturalna. Czasem taka jest.
Oj, Magdo, rzuciłaś na mnie fotograficzny urok. Zrobię wszystko, żeby znów mieć Cię przed swoim obiektywem. Nawet jeśli będę musiał po to pojechać na koniec świata, albo do Krakowa.
Agnieszka, 2020-02-08, Kapsel Studio
90 minut z Lisą minęło błyskawicznie.
Zaglądam do harmonogramu. Następna modelka, która stanie przed moim obiektywem, to Agnieszka.
Pracowaliśmy już kiedyś, kilka lat temu, w Ojrzanowie. Wtedy było bardzo krótko, zaledwie kilka zdjęć. Teraz mamy trochę więcej czasu.
Agnieszka zaczyna w pięknej czerwonej sukni.
Klasyka. Czerwona suknia działa jak afrodyzjak. To jest potwierdzone naukowo. To działa wszędzie, fotografia nie jest wyjątkiem
Na początku Agnieszka ma włosy upięte. Potem, na moją prośbę rozpuszcza je. Tak jest zdecydowanie lepiej. Tak egzotyczną fryzurę trzeba eksponować.
Potem Agnieszka zmienia stylizację.
Robimy inne zdjęcia w innych sytuacjach, na innym tle.
Lisa, 2020-02-08, Kapsel Studio
W tym roku jakoś późno zaczynam sesje z modelkami. Już luty, a ja dopiero pierwszy raz w tym roku wyciągam aparat.Muszę się bardziej postarać, czas ucieka.
Dziś spotykamy się w Kapsel Studio w Warszawie, cztery modelki i tuzin fotografów. Bardzo zgrana ekipa. Klika osób już znam z wcześniejszych spotkań, większość to nowi znajomi. Właśnie po to odwiedzam takie imprezy, żeby poznać nowe modelki i fotografów. Czasem ktoś ma jakiś fajny sprzęt.
To bardzo ciekawe studio. Jedna ze ścian jest cała zrobiona z okien. W tak piękny i słoneczny dzień jak dziś oba pomieszczenia studia są wypełnione światłem słonecznym. Nie potrzeba żadnych lamp, ponieważ jest mnóstwo światła, czasem nawet za dużo. Trzeba szukać cienia, żeby ładnie i subtelnie oświetlić modelkę. Fotografia studyjna w naturalnym swietle.
Na początek pozuje dla nas Lisa. Przed obiektywem mam niezwykle piękną młodą kobietę o azjatyckiej urodzie.
Egzotyka.
Czas, który mamy na zdjęcia mija bardzo szybko. Mimo, że pracujemy razem pierwszy raz, idzie nam bardzo dobrze. Lisa doskonale wie o co chodzi, potrafi zagrać przed obiektywem. Mimo szybkiego tempa zmieniamy stylizacje i próbujemy różne tła. Do czarnych włosów Lisy pasuje białe tło cykloramy. Pięknie jej też na złotym tle. Ładnemu we wszystkim ładnie.
No i ten jej czarujący uśmiech.